26 września 2008
Jak to w Czechach było…
Są miejsca, których opis nigdy nie odda w pełni ich uroku.
Będzie zawierał jedynie suche fakty, nie przekaże całej prawdy o roztaczającej się wokół atmosferze, detalach podziwianych obiektów, uśmiechach mijanych osób. Takim miejscem bez wątpienia jest Slavkov u Brna – nasze zaprzyjaźnione miasto, które pracownicy z Zespołu Szkół im. Jana Pawła II w Sławkowie odwiedziło już po raz drugi 26 września br.
Po rozlokowaniu się w internacie szkolnym w Rusinowie udaliśmy się na zwiedzanie Slavkova.
Spacerowaliśmy jego uliczkami, podziwiając czeską zabudowę, w tym charakterystyczne niskie domki, wąskie uliczki i przytulne kafejki, po czym przeszliśmy do XVIII-wiecznego zamku rodowego rodziny Kouniców, zaprojektowanego przez Martinellego. Budowla ta uchodzi za najbardziej dojrzały przejaw tzw. baroku poddunajskiego na Morawach. Słynie z akustyki kopuły wieńczącej główną salę, kolekcji obrazów i komnaty, w której podpisano traktat po bitwie trzech cesarzy stoczonej pod Austerlitz w 1805 r. Rozmiar oglądanego przez nas łoża Napoleona pozbawił nas wszelkich złudzeń co do jego wzrostu: do wysokich osób zdecydowanie nie należał, ale nie wzrost świadczy o wielkości człowieka. Nasi gospodarze z Czech nie omieszkali pokazać nam również slavkowskiego kościoła, jednej ze szkół oraz kompleksu tamtejszych boisk i kortów.
Na kolejny dzień zaplanowane było zwiedzanie Pragi, wyjechaliśmy więc z Rusinowa wczesnym rankiem. Praga to miasto magiczne, zadziwiające niezwykłym klimatem secesyjnych domów, gotyckich wież, barokowych kościołów i pałaców.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od spaceru po praskiej Starówce. Podziwialiśmy otaczające rynek kilkusetletnie barokowe kamienice. Zobaczyliśmy przejście figurek dwunastu apostołów, które co godzinę pojawiają się na słynnym zegarze astronomicznym Orloj z 1410 r., umieszczonym na południowej stronie Ratusza. Następnie skierowaliśmy się w stronę Hradczan. Tłum ludzi podążających mostem Karola nie dziwił: jest to najstarszy zachowany most kamienny na świecie i rozciąga się z niego przepiękny widok na Wełtawę, a że pogoda tego dnia dopisała, mnóstwo było spacerowiczów, ulicznych artystów i sprzedawców pamiątek. Podziwiając piękno zamku królewskiego, monumentalność Katedry św. Wita czy malowniczość królewskich ogrodów, zrozumieliśmy, dlaczego Milan Kundera uznał Pragę za najpiękniejsze miasto na Ziemi. Oczywiście jeden dzień to za mało, żeby zobaczyć wszystko, co w Pradze godne jest zwiedzania. Na nasz kolejny pobyt w stolicy Czech musi poczekać m.in. Złota Uliczka ? wąska uliczka zabudowana szeregiem maleńkich domków, przy której według legendy pracowali alchemicy Rudolfa II poszukujący kamienia filozoficznego.
W ostatnim dniu naszej wycieczki pojechaliśmy do Lednic, gdzie zwiedziliśmy imponującą letnią rezydencję Liechtensteinów z XVII w., utrzymaną obecnie w stylu neogotyckim. Naszą uwagę przyciągnęły głównie wrzecionowe schody w bibliotece, marmurowe kominki oraz strop kasetonowy w niebieskiej sali wykonany z drewna lipowego. Podziw wzbudziła również oranżeria urządzona na wzór ogrodu zimowego w Londynie. Pałac Liechtensteinów znajduje się pośród pięknego ogrodu francuskiego, o regularnych geometrycznych kształtach.
Zmierzając do Minaretu, wysokiej na 60 metrów wieży widokowej, wybudowanej w stylu mauretańskim, mogliśmy z kolei obejrzeć park angielski, przez który przepływają ramiona rzeki Dyje.
Pobyt w Czechach dostarczył nam wielu wrażeń. Poznaliśmy urokliwe miejsca, spotkaliśmy się z życzliwymi ludźmi, którzy zawsze chętnie goszczą mieszkańców polskiego Sławkowa, skosztowaliśmy też tradycyjnego czeskiego dania, czyli knedliczków.
Wyjazd do Czech nie odbyłby się bez zaangażowania głównego animatora turystyki w naszej szkole, pani dyrektor Danuty Janik oraz współpracującego z nami pana Władysława Piwowarczyka oraz naszych przyjaciół z czeskiego Slavkova. Wszystkim im bardzo dziękuję w imieniu uczestników wycieczki. Tych, którzy nie mogli nam towarzyszyć, zachęcam do podróży na Morawy, bo tylko w taki sposób przekonają się o pięknie miejsc, które przywołałam.
A kto choć raz przyjedzie do Slavkova, na pewno będzie chciał pojechać tam raz jeszcze, a do tego gorąco zachęcam.
Jolanta Wadas