18 września 2011
Obóz kondycyjny w Chochołowie
W dniach 12 ? 18 września 2011 r. klasy drugie liceum wzięły udział w obozie kondycyjnym Prewencji Policyjnej…
W dniach 12-18 września grupa młodzieży z klas II naszego liceum uczestniczyła w obozie kondycyjnym w Chochołowie. Wyjeżdżając wczesnym poniedziałkowym popołudniem, wszyscy wiedzieli, że czeka ich tydzień ekscytujących zajęć. Nie wiedzieli jednak, że część z nich przerośnie ich najśmielsze oczekiwania i na zawsze pozostawi niesamowite wspomnienia
Obóz w Chochołowie, organizowany od kilku lat przez komisarza, pana Alberta Majdę, spełnia dwie funkcje: po pierwsze, dostarcza rozrywki w postaci różnorodnych aktywności; po drugie, pozwala młodym ludziom świetnie się zintegrować. Ten rok nie był pod tym względem żadnym wyjątkiem.
Dzień po przyjeździe, we wtorek, cała grupa ruszyła na pieszą wycieczkę do Doliny Chochołowskiej. Droga nie była łatwa, ale każdy dzielnie dotarł do celu i wrócił, umilając sobie czas rozmową z koleżankami i kolegami i podziwianiem krajobrazów. Po drodze młodzi ludzie mieli okazję spróbować tradycyjnych tatrzańskich oscypków i obejrzeć parę zabytkowych bacówek. Wędrówka nie należała do lekkich, bo mimo że prowadziła do Doliny, nieraz trzeba było wchodzić pod górę, co sprawiało niemały kłopot nogom niektórych niewprawionych piechurów.
Środa była dniem mniej męczącym – młodzież zwiedziła parę miejsc wartych uwagi turystów w okolicy obozu: tradycyjny chochołowski dom, pracownię rzeźbiarza i galerię malunków na szkle. Pogoda stale dopisywała, jak i humory – nikt się nie nudził i ochoczo poszerzał swoje horyzonty. Był to jednak dopiero wstęp przed pełną ekscytacji częścią obozu.
W czwartek wszyscy obozowicze wzięli udział w bitwach paintballowych. Każdy miał na sobie specjalny strój i dostał do ręki karabin z pełnym magazynkiem kulek z farbą. Atmosfera prawdziwej bitwy w plenerze zupełnie różniła się od tej prezentowanej przez wojenne gry komputerowe – mundury dawały świetny kamuflaż, trudno było zauważyć przeciwnika czającego się trzy metry dalej. Jeden nieuważny ruch i można było zostać zestrzelonym. Nie była to bezbolesna zabawa, ale każdy spędził te kilka godzin z przyjemnością i nikt nie zrezygnował.
Piątek zaczął się od strzelania do tarczy z karabinków sportowych. Każdy mógł przetestować celność swojego oka i pewność swojej ręki.
Po południu młodzi ludzie skakali na mini-bungee z wysokości 4. piętra. Nie był to test wytrzymałości, a raczej psychiki. Z dołu nie wyglądało to tak groźnie, ale gdy już siedziało się w uprzęży przywiązanej liną na brzegu podestu starej skoczni narciarskiej można było ?dostać cykora?. Nie był to sprawdzian wytrzymałości, ale raczej psychiki – niemało odwagi potrzeba było, by skoczyć.
Sobota minęła na strzelaniu do tarcz z pistoletu glock. W przeciwieństwie do karabinków sportowych, była to broń ostra, wymagająca jeszcze pewniejszej ręki – trzeba było uważać na odrzut.
Punkty ze strzelania z obu broni zostały podliczone i najlepsi strzelcy zostali uhonorowani dyplomami i nagrodzeni. To był ostatni dzień zajęć. Uczniowie spędzili aktywnie tydzień pod opieką nauczycieli: pani Jolanty Rosy, pani Ilony Lorek-Kwec i pana Alberta Majdy. W tym miejscu nie można jednak zapomnieć o instruktorach strzelania i skakania, a także kucharkach – oni również przyczynili się do tego wspaniałego przedsięwzięcia. Za rok kolejna grupa młodzieży pojedzie do Chochołowa, by przywieźć piękne wspomnienia!